czwartek, 31 marca 2011

2

Wszystko już wydawało się coraz lepsze. Czwartek-dzień terapii z panią A. Wyszłam o dziewiętnastej z poradni pełna nowej energii,nadziei. Z myślą,że mam kontrolę nad swoim ciałem,swoim życiem. Pełna pozytywnych myśli. Będę chodzić do szkoły regularnie. Nie spieprzę tego. Mam kontrolę nad emocjami, słońce świeci, wiosna.. Jestem trzeźwa już coraz dłużej, nie palę. Nie przejmuję się drobnymi rzeczami. Wszystko będzie cudownie, mam wszystko plus plany na przyszłość, masa planów. Angielski, powrót do koni. W drodze do domu słucham trancowych nutek z damskim,cudownym wokalem przy którym odlatuję. Wracam do czystego pokoju. Kontrola. Spokój. W lustrze szukam efektów diety. Zmywam makijaż. Myślę,że dzień skończy się lepiej niż ostatnie.

BUM. Rozmowa z mamą. Po słowach "skierowanie do Abramowic" byłam w stanie zrozumieć tylko pojedyncze słowa. "terapia zamknięta","anoreksja","pozytywny wynik testów na narkotyki","samookaleczanie się","wagary". Trzy lata bycia potworem. Łzy. Czuję się trochę zdradzona. W mojej głowie wszystko wracało na dobre tory. Miałam motywację.
Zadzwoniłam do M. z płaczem. Jak nigdy od razu powiedziałam co się stało oczekując słów wsparcia, miłości. On zaczął zadawać masę pytań na które nie chciałam odpowiedzieć. Rozłączyłam się. Napisał kilka smsów. Nie odpisuję. Nie mam ochoty rozmawiać. Zostałam sama. Mam tylko swoją małą obsesję, mogę liczyć tylko na siebie. Tak zajebiście się boję.
A. na terapii powiedziała,że toczy się we mnie walka między kobietą a małą dziewczynką. Dlaczego teraz, kiedy chcę poczuć się silna, jestem małą, przestraszoną i zawiedzioną dziewczynką?

środa, 30 marca 2011

1

Dobry wieczór. Naszła mnie nieopisana potrzeba założenia czegoś w formie pamiętnika,choć jeszcze 3 godziny temu ten pomysł wydałby mi się infantylny. A jednak myślę że pisanie dla samej siebie w moim przypadku dużo zdziała. Może to część mojej psychoterapii. Może dziecięca fanaberia lub efekt nudy.
Dieta od dwóch dni. Kopenhaska w wersji motylkowej-czyt. rygorystyczna w odpowiednim stopniu dla mnie i,rzecz jasna,dla mojego tłuszczu,który hodowałam przez kilka ostatnich miesięcy. Czas wziąć się za siebie,i to najwyższy, w końcu lato zbliża się wielkimi krokami! Dlatego też dołączam bilans:
Wczoraj:
ś:jajko na twardo-90kcal
1/2 pomidora-10kcal
o:kawałek pojedynczej piersi z kurczaka-100kcal
pomidor-20kcal
Dzisiaj:
ś:200ml jogurtu 0%tłuszczu-150kcal
o:pierś z kurczaka-100kcal
sałata-ok.15kcal
Także dziś 265.
Narazie nie staję na wagę z czystego strachu. Myślę że kilka dni i to zrobię. W każdym razie ważę ok. 52kg. Mam 160cm. Zapuściłam się jak cholera.. Jeszcze nie tak dawno przy tym samym wzroście było 40kg... Muszę się skupić na swoich celach żeby ogarnąć rzeczywistość. Wiem że to głupi i chory sposób,ale już od tylu lat mi pomaga. Mam dość rodziców,szkoły,budzę się z lękiem przed kolejnym dniem, czuję, że sobie nie poradzę, że zawiodę siebie,mamę, chłopaka, chciałabym żeby rodzice jak dawniej się kochali i mieszkali razem, chciałabym być dobra, nie mieć nigdy do czynienia z żadnym syfem, chciałabym być ładna i zgrabna, mądra, nie ciąć się, nie bać się kolejnego dnia, nie płakać, nie czuć bólu, nie ranić, nie obgryzać paznokci.